Homepage
Polski-English

Ubój psów i kotów dla miesa, futer i w innych celach

Najlepszy przyjaciel czlowieka w chinskiej niewoli!

„Pies psa nie zje, ale Chinczycy, Koreanczycy i Wietnamczycy – owszem”. Och, cóz to za radosc powielac niewinne stereotypy! Meka dla tych, których stereotypy te obrazaja, ale trudno wyjasnic, dlaczego ktos, kogo zupelnie nie dotycza mialby czuc sie urazony? Chyba ze kryje sie w nich straszliwa prawda. Argumenty wspierajace jedzenie psów i kotów.

  1. Ludzie sa biedni i glodni.
  2. Psy i koty sa w tych rejonach traktowane jak warzywa, nie towarzysze.
  3. „Nikt mi jeszcze nie przedstawil argumentów, dla których NIE powinno sie jesc psów lub kotów”.
  4. Czym rózni sie konsumpcja psów od zjadania krów, owiec, koni czy królików?
  5. Jedzenie psów i kotów jest czescia kultury.
Dogs on their way to the market

Oto kilka faktów (z uwagi na mniejsza popularnosc konsumpcji kotów, tekst skupia sie na psach).

  1. Psie mięso jest droższe niż cielęcina czy wieprzowina, dlatego nie jest przeznaczone dla ludzi o niskich dochodach. W Chinach uważa się je za dobry pokarm w okresach zimnych, a w Korei w czasie upałów; jest również spożywane na różne sposoby ze względu na walory "lecnicze". Podczas gdy większość populacji światowej, szczególnie w Afryce i w Indiach, cierpi głód, dlaczego jedynie w Chinach, Korei i Wietnamie praktykuje się jedzenie psów? Spróbujcie odpowiedzieć na następujące pytanie: Gdzie jest miejsce na "współczucie" i "empatię", cechy, które, zdaniem ludzi, odróżniają nas od zwierząt? Żadne zwierzę nie torturuje swej ofiary na śmierć. W celu wyobrażenia sobie sytuacji milionów psów w Chinach i Korei, proszę przeczytać obserwacje naocznego świadka zamieszczone poniżej.
  2. Uważanie zwierząt za pokrewne warzywom nie czyni z nich warzyw, ale jedynie ukazuje ignorancję i głupotę ludzi, którzy wysuwają ten argument. Zwierzęta mają DNA podobne do naszego, psy aż w 75%, naczelne i świnie jeszcze bardziej. Nawet w większości rozwiniętych krajów zwierzęta są klasyfikowane jako "przedmioty". Niemniej jednak, prawa tych samych krajów karzą okrucieństwo wobec psów i kotów, a podejmowane są również kroki mające na celu zapewnienie zwierzętom prawa do życia pozbawionego cierpienia.
  3. Argument przeciwko jedzeniu psów jest oparty na wielu aspektach. Powody, dla których japońskie prawodawstwo chroniło psy znacznie wcześniej niż jakiekolwiek zachodnie kraje, mogą dostarczyć kilku wskazówek. Psy nie tylko są najwierniejszymi towarzyszami człowieka, obdarzającymi go bezwarunkowym zaufaniem i oddaniem, ale istnieje niezliczona ilość przykładów sytuacji, w których pies ratował ludzkie życie, często ryzykując własne. Psy ratują ludzi z zawalonych budynków i kopalni, wykrywają narkotyki, broń i miny lądowe, prowadzą niewidomych przez ruchliwy ruch uliczny, pomagają ludziom starszym i niepełnosprawnym, przyspieszają proces zdrowienia i wiele więcej.

    Udowodniono korzyści płynące z fizycznego kontaktu z psami i kotami przy łagodzeniu stresu i chorób. Ludzie, którzy widzą te zwierzęta jako pożywienie, pozbawiają się tych korzyści. Mimo że w większości krajów istnieją prawa zabraniające kanibalizmu, praktykowany był on jeszcze niedawno i nadal występuje w niektórych miejscach na świecie. Wiele religii zabrania kanibalizmu, ale nie wszyscy są wyznawcami tych religii.

    Najbardziej przekonującym argumentem przeciwko zjadaniu ludzi jest to, że przyjaciele lub krewni ofiary mogą was zabić, chociaż niekoniecznie zjeść. Psy są tu, oczywiście, na przegranej pozycji.

  4. W przeciwieństwie do psów, krowy, owce, kozy, konie i króliki nie są drapieżnikami. W środowisku naturalnym nie zdarza się, aby jeden mięsożerca zjadał innego.

Niestety, na swiecie mnóstwo jest przykladów okrucienstwa wobec zwierzat, takich jak tuczenie gesi dla ich watrób w krajach jak Francja. Niemniej naszym zadaniem jest ZATRZYMANIE takich praktyk, a nie tlumaczenie jednej odrazajacej praktyki inna. Musimy umozliwic wszystkim zwierzetom zycie bez cierpienia i bezbolesna smierc.

Dla osób, które chcialyby tlumaczyc cokolwiek uzywajac pojec „kultura” i „tradycja”, oto kilka przykladów, które powinny przemyslec. Wiekszosc z nich nie jest juz praktykowana, inne, dzieki wysilkom cywilizowanych ludzi na calym swiecie, zanikaja.

  • W rzymskich cyrkach rzucano dla rozrywki ludzi lwom na pozarcie.
  • Targi niewolników, gdzie zakutych w kajdany ludzi wystawiano na sprzedaz.
  • Palenie niechcianych i niewygodnych osób na stosach.
  • Walki byków, które Hiszpania zgodzila sie teraz zniesc.
  • Obrzezanie kobiet.
  • Kanibalizm.
  • Nadal praktykowane mordy honorowe.
  • Krepowanie stóp to starozytny zwyczaj, którego zaniechano w Chinach, z uwagi na jego okrucienstwo i zbytecznosc.

Ludzie patrzą obecnie na te praktyki z przerażeniem i zdegustowaniem. Dlaczego nie możemy również odesłać jedzenia psów do książek historycznych? Ta lista mogłaby być dużo dłuższa. Faktem jest, że prymitywne praktyki nie są tolerowane tylko dlatego, że są „częścią kultury”. Oczywiście, częścią każdego społeczeństwa są ludzie okrutni lub przestępcy, którzy kradną i zabijają, nie znają współczucia, wyrzutów sumienia czy pojęcia honoru. Ale kilka błędnych zachowań nie daje w sumie nic dobrego. Jeśli zależy nam na lepszym świecie, musimy wnieść ludzkość z tych prymitywnych poziomów, na których istnieje jeszcze wiele społeczności.

Cytując słowa pisarza Coetzee’ego na temat działań organizacji "Voiceless", działającej na rzecz poprawy warunków życia zwierząt hodowlanych w Australii: "Nieprzerwanie, i w coraz szybszym tempie, czynimy postęp. Pewnego dnia, być może nie za naszego życia, ale w nieprzewidywalnej przyszłości, zwierzęta spoza gatunku ludzkiego, będą przychodziły na świat, w którym będą miały szansę na życie w szczęściu według własnych definicji i spełnienie".

"Kiedy ten dzień nadejdzie, nie spojrzą z wdzięcznością na ludzi, dzięki którym dokonała się ta dyspensa, innymi słowy, na tych, którzy umożliwili im powrót do przyzwoitego życia. Ale to nie ma znaczenia. Jesteśmy gatunkiem, w naturze którego leży spoglądanie wstecz; dla innych gatunków, w życiu są rzeczy ważniejsze niż oglądanie się za siebie".

"Voiceless" działa w praktyczny sposób, zakładając w całym kraju projekty, które mają na celu polepszenie życia zwierząt. "Voiceless" to mała część dużego i, mam nadzieję, nieodwracalnego ruchu wśród ludzi dążących do uczynienia z tej planety miejsca, które byłoby mniej okrutne i śmiertelne, dla tych, dla których to jedyny dom.

"Fundacja" z Hong Kongu, założona przez Jill Robinson MBE, założycielkę Animals Asia, od wielu lat monitoruje rynek żywych zwierząt w Chinach. Ja zaczęłam zajmować się tym przed kilku laty. Kiedy pierwszy raz wszedłam na rynek żywych zwierząt, byłam przerażona.
Wiem, że zwierzęta są "na rynkach" całego świata, gotowe do sprzedaży i uboju, ale tym, co mnie naprawdę zaszokowało, gdy zobaczyłam zwierzęta na rynku w Guang Zhou, było to, że naprawdę cierpiały i nikogo to nie interesowało. Na przykład klatki wypełnione zwierzętami różnych gatunków (wiele z nich zagrożonych), wiele zwierząt, np. lazuń, koty bengalskie, o trzech nogach (ponieważ zostały schwytane w nici), umierających powoli z powodu gangreny – czekających w takich warunkach czasami dni lub tygodnie, nim zostaną sprzedane. Nie dziwi, że wirus jak SARS wyłaglał się w takim miejscu. Dziwaczna mieszanka gatunków, stłoczone zwierzęta zarazające się wzajemnie, trzy nogie, umierające z powodu infekcji, stresu, ich systemy odpornościowe wyczerpane – istny kocioł okrucieństwa i choroby.

Niestety, chociaż z powodu wirusa SARS wybuchła panika, a rynki nieco zredukowały działalność, ponownie są przepchane. Właściwie, to rynki te podsycają niezaspokojony głód na egzotyczne zwierzęta i, szczególnie zimą, apetyt na mięso psów i kotów.

Mimo że to straszne, nic nie sprawia większego cierpienia niż widok transportu psów i ich traktowania. Psy dowożone są ciężarówkami po 2000 zwierząt, wciskanych w metalowe klatki tak maleńkie, że nie można sobie tego wyobrazić, po 4 psy, dosłownie wpychane do jednej klatki tak, że nie mogą się zupelnie ruszyć. To potworne. Wiele psów jest bardzo, bardzo chorych, z oczu wypływa im żółta ropa, prawdopodobnie zarażone parwowirusem i nosówką. Wiemy, że ciężarówki te jadą trzy doby z innych prowincji. Wyobrażacie sobie być psem w takiej ciężarówce? Otoczonym przez klatki z tysiącami innych, nieszczęśliwych, skamłających psów bez jedzenia, bez wody, z małą ilością powietrza – a potem wyciągniętym z klatki przez człowieka ze szczypcami, który stara się złapać za kark, ale czasami pudluje, ponieważ próbujesz się wyrwać, i trafia do pyska, przebija podniebienie miękkie, a ty krzyczysz w agonii. Wsadzony zostajesz do metalowej klatki, gdzie, w celu zważenia, wpakowanych, jedne na drugie, jest około 30 psów.

To jest tak niesamowicie smutne – te biedne psy są następnie wypuszczane na wybieg z dużą miską napełnioną wodą. Są tak odwodnione, że dosłownie rzucają się na nią. Podchodzimy do wybiegu i wołamy po cichu, a one, pomimo strasznych meczarni, odwracają się i machają swoimi małymi ogonami, wdzięczne za nieco pociechy… to psy, które instynktownie chcą być naszymi najlepszymi przyjaciółmi, chcą nas kochać, chronić.
Takie ich traktowanie napawa obrzydzeniem!

Jednakże najgorsze jeszcze przed nimi: byliśmy świadkami jak straszliwie powoli zabijane są te psy przez ludzi, którzy, zdawałoby się, wydają się nieswiadomi, że to nie worki z ryżem, ale żywe, czujące stworzenia zdolne odczuwać ból. Na tych rynkach żywych zwierząt panuje tak przytłaczający brak godności – widzi się całe rodziny nie tylko pracujące tam, ale również tam mieszkające, dookoła biegają małe dzieci, ślizgają się we krwi, a skowyt zwierząt to rodzaj codziennego harmidru… nieświadome życie w bezdusznym piekle. Czułam się jak w jakimś dziwnym koszmarze, z którego miałam nadzieję szybko się obudzić – ale to było prawdziwe i czułam się tak przytłoczona smutkiem i złem na całkowity brak człowieczeństwa i godności i przepłniona przerażeniem i odrazą tym, że coś takiego może się dziać na naszym świecie.

Koty mają się nieco lepiej – dostarczane są w klatkach, po tuzin w jednej, niektóre martwe, zastanawiając się oszołomione, co zrobiły, żeby zasłużyć na takie traktowanie. W czasie podziału pomiędzy sprzedawców one również wyciągane są szczypcami za karki z klatek. Pozytywne jest to, że naprawdę nigdy nie widziałam, żeby były katowane na śmierć; ich ubój jest szybki, ogluszenie i poderżnięcie gardła – rytualne tortury wydają się zarezerwowane historycznie dla psów. Niemniej, napawa to potwornym obrzydzeniem, że te cudowne stworzenia, które stanowią tak wspaniałych kompanów, poddawane są tak strasznemu traktowaniu.

Jill i ja opuszczamy rynek z pekającymi sercami – jedyne, co możemy zrobić, to powiedzieć w duszy "przepraszamy, przepraszamy, że nie możemy wam pomóc, ale użyjemy całej naszej energii, całej złości, wszystkich łez i tej odrazy, która czujemy, aby pomóc tym, którzy pojawiają się tu po was, poświęcimy nasze życia, by położyć kres temu okrucieństwu".

To właśnie na skutek ujrzenia straszliwego losu psów i kotów, w 1991 r. Jill przyszedł do głowy pomysł programu terapii z udziałem zwierząt, o nazwie "Dr.Dog" – Dr Pies. Szukała sposobu pokazania psa w nowym świetle, jako naszych przyjaciół i pomocników. Początkowo, przeszła piekło starając się o pozwolenie szpitala na wpuszczenie "brudnego, śmierdzącego kundla do czystego, higienicznego szpitala". Ostatecznie jedna instytucja, Szpital Dziecięcy Duchess of Kent w Hong Kongu, dla dzieci upośledzonych fizycznie, ustąpiła. Wizyta mogła mieć miej
sce jedynie na trawniku przed budynkiem, ponieważ na teren budynku nie wolno wprowadzać psów. Ta pierwsza wizyta Dr. Psa tyle lat temu, cieszyła się takim niesamowitym powodzeniem, dzieci i pracownicy byli tak oczarowani pozytywnym wpływem psa, że cały program ruszył z kopyta. Następnego dnia telefon Jill nie przestał dzwonić: przedstawiciele szpitali i instytucji medycznych prosili o wizyty, ludzie chcieli przystąpić do programu… reszta należy już do historii! Dr Pies to obecnie 300 psów i ich azjatyckich opiekunów-wolontariuszy, którzy regularnie odwiedzają sierocińce, szkoły, domy spokojnej starości, hospicja i szpitale psychiatryczne w sześciu krajach całej Azji!

Pragnę podkreślić, że los kotów interesuje nas w tym samym stopniu, ale koty, z uwagi na swoją naturę, nie nadają się na "podróżujących" terapeutów. Dzięki programowi łatwiej jest zaprezentować towarzystwo psów, chociaż zawsze przedstawiamy koty jako naszych przyjaciół i pomocników, w takim samym stopniu, co psy.

Jedzenie psów i kotów w przeszłości a dzisiejszy handel. Jedzenie psów w Chinach to wielowiekowa tradycja, mocno zakorzeniona w kulturze. Niewiele osób widzi w niej coś złego: pies chroni twój dom, a potem się go zjada… To bardzo praktyczne podejście i, prawdopodobnie, w czasach głodu była to logiczna metoda na przetrwanie. Jednakże, w dzisiejszych czasach, kiedy psy mają wewnętrzną wartość dla ludzi na całym świecie, poczawszy od psów znajdujących i ratujących uwięzionych, poprzez psy policyjne, psy słyszące dla niesłyszących, psy widzące dla niewidomych, psy wykrywające narkotyki i zwierzęta ginących gatunków, aż po psy ostrzegające przed atakiem epileptycznym (potrafią wyczuć zbliżający się atak właścicieli i uprzedzić o nim). Psy są obecnie trenowane, by wyczuwać raka w moczu (zanim lekarze lub pacjent mogą mieć świadomość choroby).
Liczne badania naukowe dowodzą, że samo przebywanie w towarzystwie psów ma rozległe korzyści fizyczne i psychiczne dla nas wszystkich, dzięki bezwarunkowej miłości zwierząt, które słusznie zyskały miano towarzyszy człowieka, jego najlepszych przyjaciół. Z pewnością gatunek ten, który instynktownie kocha, chroni i pociesza nas, który dosłownie żyje dla naszej przyjemności, w XXI wieku, kiedy tyle uwagi poświęcamy budowaniu bardziej współczującego świata, nie powinien stać w karcie dań. W Chinach, psie mięso postrzegane jest jako smakołyk – je się je głównie zimą, ma ono charakterystyczny smak, podobny do kożuchy i, tradycyjnie, wierzy się, że rozgrzewa w zimie. Suszone psie penisy uważane są za afrodyzjak i dostępne są na rynku (w tysiącach sztuk). Inaczej jest w Korei Południowej, gdzie psie mięso jedzone jest głównie latem, w celu schłodzenia organizmu – dwie sprzeczne tradycje na jednym kontynencie! Zgodnie z tradycją, pies jest bit na śmierć, w celu uczynienia mięsa bardziej delikatnym: im więcej adrenaliny krąży po ciele, tym lepszy smak mięsa. Regularnie widzimy psy umierające powoli, na oczach innych psów: pies zostaje ogłuszony, ale nie na tyle, by tracił przytomność – budzi się, całkowicie zdezorientowany i próbuje wstać, ślizga się na krwi rzeźni, gdzie chwiejąc się stoja inne psy, dostaje kolejny cios w nos, siada i zaczyna skomleć żałośnie, zastanawiając się, co się dzieje, z nosa i pyska płynie mu krew i śluz – powiedziano nam, że chodzi o to, aby w chwili śmierci, serce psa biło bardzo szybko, aby szybko się wykrwawił. To potworne. Niestety, psie mięso dostępne jest w wielu chińskich supermarketach, zapakowane próżniowo oraz na stoisku ze świeżym mięsem. Niektóre sklepy mają "psi" dział, gdzie wiszą całe zwierzęta, można poprosić o konkretny kawałek, a pracownik go odcina. Widzieliśmy również wiele różnych ziół i przypraw do przygotowania "dog hot pot" – gulaszu z psa. W niemal każdej chińskiej księgarni, w dziale "hodowla", dostępne są pozycje o tym, jak "hodować psy". Poza tym, w Chinach nie istnieją absolutnie żadne prawa zwierząt, zatem wszelkie traktowanie zwierząt jest dozwolone.

Jedzenie kotów

Nasze badania pokazały, że konsumpcja kotów popularna jest jedynie na południu Chin – i jest raczej niespotykana poza prowincją Guangdong, podczas gdy jedzenie psów ma miejsce w całym kraju, ale najbardziej rozpowszechnione jest na południu.

Sytuacja w innych krajach azjatyckich

Jedzenie psów zamiera w wielu innych krajach azjatyckich, np. na Tajwanie, gdzie istnieją obecnie surowe prawa zabraniające tej praktyki i podniesione zostały właśnie grzywny nakładane na osoby winne tego procederu. Władze Hongkongu i Singapuru (niegdyś kolonie brytyjskie) zdelegalizowały jedzenie psów w latach 50. XX wieku, niemniej w Hongkongu miało to nadal miejsce w rejonach wiejskich w latach 80. i 90., lecz dzisiaj niemal całkowicie zanikło, a większość mieszkańców Hongkongu brzydzi taką praktyką. Korea stanowi nadal duży problem, ale wspaniałe lokalne grupy walczą o prawa psów. Z radością mogę powiedzieć również, że wycofano właśnie przepis, który miał rozróżniać "psy domowe" i "psy mięsne" – a zatem: jest nadzieja. Wietnam to ważny ośrodek konsumpcji psów, choć (przynajmniej tyle dobrego), tradycyjnie psy nie są zamęczane na śmierć. Co więcej, Filipińczycy zdelegalizowali zjadanie psów, za wyjątkiem pewnych świąt plemiennych – tak, nadal ma to miejsce…, ale zmiany idą w prawidłowym kierunku.

Podkreślić należy, że nacisk na zastopowanie zjadania psów w tych krajach wywierany jest przez Azjatów, którzy mają wobec tej praktyki taki sam stosunek jak my! Jednakże, choć to oczywiście ważny problem w Chinach, bardzo trudno jest oszacować dokładną ilość zjadanych psów, ale musi wynosić kilka milionów rocznie, może więcej. To mała liczba w porównaniu do 556 milionów świń zabijanych rocznie w tym kraju.

…I na tyle mała, by można było ją zniwelować… ale potrzebujemy pomocy.

Pomimo tych wszystkich złych wieści, istnieje nadzieja dla psów – Animals Asia, jest jedyną grupą zajmującą się tym problemem na terenie Chin. Wiemy, że rosnąca ilość mieszkańców kontynentalnych Chin czuje wstręt wobec jedzenia psów! Chcemy pomóc im wszystkim, tak aby to oni nawoływali do zakończenia tego procederu.

W Chinach lawinowo rośnie ilość ludzi posiadających zwierzęta w domu i badania pokazują, że właściciele zwierząt przeciwstawiają się zjadaniu psów. Tradycyjnie, całe rodziny mieszkały razem, ale obecnie młodzi Chińczycy wyprowadzają się i zakładają rodziny, a przedstawiciele starszego pokolenia mieszkają sami – są samotni i coraz częściej kupują psa do towarzystwa. Ponadto, polityka posiadania tylko jednego dziecka, obowiązująca w kontynentalnej części kraju, powoduje samotność wśród dzieci, którym kupuje się psy do towarzystwa.

Pod rządami komunistycznymi posiadanie psów na terenach miejskich było zabronione, ponieważ obawiano się ich jako zagrożenia zdrowia publicznego oraz postrzegano jako symbol burżuazyjnego, kapitalistycznego społeczeństwa. Ponadto, z uwagi na brak edukacji obywatelskiej w stosunku do psów, duży problem stanowi wścieklizna: w 2004 r. 2000 osób zmarło na wściekliznę. To duża liczba i sprawia, że ludzie boją się psów. Jeszcze do niedawna opłata za trzymanie zwierzęcia na terenie miasta wynosiła wygórowane £1,500 rocznie, co zasadniczo zniechęcało ludzi do trzymania psów. Obecnie opłata została zmniejszona, niemniej jest nadal wysoka.

W Guangzhou rejestracja wynosi £650 rocznie. Jednakże, w Pekinie opłata za trzymanie zwierzęcia została niedawno zmniejszona z £350 do £60. Roczna opłata wynosi około £30, co jest jednak dużą sumą, biorąc pod uwagę to, że wynagrodzenie przeciętnego robotnika w tym regionie wynosi £500 rocznie. Mimo wszystko, ilość zwierząt domowych gwałtownie rośnie. Szacuje się, że w Pekinie jest obecnie około pół miliona zarejestrowanych psów i wiele milionów niezarejestrowanych. Posiadanie psa jest obecnie symbolem statusu – wydaje się, że na dłuższą metę, przemysł skupiony wokół rozpieszczonych piesków będzie przynosił większe zyski niż przemysł związany z psami mięsnymi, od salonów dla psów po pokarm, smycze, weterynarzy itd.

Oczywiście, stosunek do psów przechodzi zmiany (rozpieszczone zwierzę domowe, pies mięsny, pies w domu, pies na ulicy, chory na wściekliznę kundel), i, w dużej mierze, wzrost psów trzymanych w domu ma miejsce w miastach, podczas gdy sytuacja psów na wsiach jest dosyć przerazająca. Psy postrzegane są jako rodzaj zarazy, ale Chiny są w stanie ciągłych zmian, ludzie są bardziej otwarci na nowe idee, zbliżają się Igrzyska Olimpijskie – i z tego powodu, mamy szanse…

Zaczęliśmy już działać, musimy stworzyć obraz psów i kotów ukazujący je jako naszych przyjaciół i pomocników, potrzebujących naszej miłości, ochrony i szacunku. Apelujemy do nowych właścicieli zwierząt domowych, którzy są gotowi ujrzeć psy i koty w nowym świetle.

Nowatorskie rozwiązania Animals Asia: Ocalenie psa mięsnego "Eddie" i jego film "Dr Eddie – Przyjaciel… czy pokarm"?

Kilka lat temu Jill uratowała małego, jasnego pieska czekającego na ubój na opisanym powyżej rynku w Guangzhou, przywiozła go do Hongkongu i uczyniła z niego Dr Psa. Pies wabi się Eddie (skrót od angielskiego słowa "edible" – jadalny) i jest sławny w Hongkongu.
Nagraliśmy 16-minutowy film "Dr Eddie – Przyjaciel… czy pokarm?" (który wyprodukowałam): w filmie tym Eddie relacjonuje swoją podróż od "psa mięsnego do psa-terapeuty", wspominając straszliwy rynek, z którego został zabrany i niosąc przesłanie: „Chcemy ci pomóc, czy ty pomożesz nam?” Film dosłownie zmusza widza do przemyślenia nastawienia do psów i kotów. Film jest dostępny w trzech wersjach językowych: mandaryńskiej dla Chin, kantońskiej dla Hongkongu i angielskiej.

Chińscy wielbiciele psów i kotów wypowiadają się w filmie Eddie’ego! W filmie wystąpili chińscy sławni, kochający psy, którzy wypowiadają się z obrzydzeniem i wstydem o jedzeniu psów, tradycyjni chińscy lekarze (obalający mit, że psie mięso ma legendarnie lecznicze właściwości), chińscy kucharze, którzy mówią, że nigdy nie przyrządziliby psiego mięsa, chińskie pielęgniarki i lekarze pracujący w szpitalach, którzy wyrażają swój wstręt wobec jedzenia psów i jednocześnie chwalą zalety psich terapeutów. Dodatkowo, głosu Eddie’emu w mandaryńskiej wersji językowej filmu użyczył chiński gwiazdor, Richie Ren, z którym wspaniale się współpracowało i który chętnie i szczerze opowiada się przeciwko jedzeniu psów, które wypełnia go dogłębną odrazą.

Zaczęliśmy darmową dystrybucję 10 000 kopii filmu na VCD w Chinach wraz z ulotką zachęcającą Chińczyków do przyłączenia się do naszego projektu, do spojrzenia na psy w innym świetle, jako naszych przyjaciół i pomocników. Dołączamy również ulotkę na temat pielęgnacji zwierząt w domu, ponieważ ewidentnie brakuje wiedzy na temat podstawowej opieki nad zwierzętami w domu. 1 000 kopii filmu i paczka (w skład której wchodzą: film na VCD, ulotka na temat filmu i jego kręcenia, naklejka z wizerunkiem Eddie’ego i kota oraz napisem “Nie jedz nas” oraz ulotka na temat pielęgnacji zwierząt w domu) zostało rozdanych w Boże Narodzenie w Shenzhen w prowincji Guangdong, w południowych Chinach w czasie karnawału zwierząt domowych, który odbywa się w Klubie Miłośników Zwierząt w Shenzhen.

Jednocześnie w Chengdu ruszył program terapii z udziałem zwierząt Dr Pies – prasa, która zaczyna stanowić siłę napędową zmian w Chinach, oszalała na punkcie programu: opisano nas w ponad 100 artykułach w całych Chinach, wspomniano w ponad 20 spotach telewizyjnych i z całych Chin dzwonią do nas ludzie, którzy chcą, by program Dr Pies ruszył w ich mieście.

Pomysł terapii z udziałem zwierząt, koncepcja (obecnie naukowo udowodniona), że towarzystwo psów obniża poziom stresu, poziom cholesterolu, redukuje ryzyko chorób serca i wzmacnia system odpornościowy, jest w Chinach całkowicie nowa i zadziwiająca!!

W czasie podróży do farm niedźwiedzi w prowincji Yunnan w maju, uratowaliśmy małą, żałosną, bezpańską suczkę – była niemal łysa, chuda jak szczeniak i całkowicie wynędzniała – właściwie, przechodziła przez drogę w chwili, gdy van, którym jechaliśmy właśnie ruszył … krzyknęliśmy do kierowcy, żeby się zatrzymał i podbiegliśmy do niej. Nic jej nie było, nie wykazywała najmniejszego śladu agresji, kiedy Jill wzięła ją na ręce … Nazwaliśmy ją Dali, od miasta, w którym przebywaliśmy. Obecnie uliczny pies Dali jest Dr Psem Dali i jest symbolem naszego programu terapii z udziałem zwierząt w Chinach – udowadniając, że zarówno „pies mięsny” (Eddie), jak i „pies uliczny” (Dali), mogą być wspaniałymi psimi terapeutami!

W całych Chinach, jak grzyby po deszczu, pojawiają się kluby miłośników zwierząt domowych, a my nawiązujemy kontakt z nimi wszystkimi i zachęcamy członków do przyłączenia się do nas. Oczywiście, wielu Chińczyków nie ma pojęcia o tym, co dzieje się na rynkach (tak samo jak większość Brytyjczyków nigdy nie była w rzeźni) i jesteśmy przekonani, że połączenie filmu Eddie’ego z rozpowszechnieniem programu Dr Pies, zapoczątkuje nowe spojrzenie i pomoże im znaleźć własny głos.

Chiny szybko się zmieniają i mając Igrzyska Olimpijskie za pasem, nowe postrzeganie zwierząt dopiero się zaczyna, ale wierzymy, że nasza kampania wystartowała w odpowiednim czasie i może mieć ogromny efekt! Ludzie mają zwyczaj myśleć: „Chiny to wielki kraj, a kultura jest tak głęboko zakorzeniona, co można zrobić?”. Owszem, Chiny to olbrzymi kraj i prawdopodobnie nie da się zmienić podejścia konserwatywnych, wiekowych mieszkańców wsi, którzy jedli psie mięso przez całe życie, ale w przypadku młodzieży, która pragnie być inna, mamy ogromną szansę. Faktem jest, że obraz nowych Chin tworzony jest przez wielkie miasta: Pekin, Szanghaj i Guangzhou oraz, do pewnego stopnia, Chengdu i ze strategicznego punktu widzenia, musimy rozpowszechniać nasze przesłanie i starać się docierać do wykształconych mieszkańców miast, tak aby nastawienia mogły ulec zmianie i aby stopniowo pojawił się nowy konsensus na temat dobrobytu psów i kotów jako naszych przyjaciół i pomocników, a nie pokarmu. Im więcej funduszy uda nam się zebrać, tym bardziej możemy rozpowszechnić naszą kampanię w Chinach, przedstawiać sytuację psów i kotów, wprowadzać nowe pomysły i świadomość, tak aby zmiany nadeszły szybciej w życiu tych biednych zwierząt, cierpiących obecnie katusze na rynkach. Dzięki funduszom możemy.

  • Kontynuowac dystrybucje filmu – moze jeszcze 100,000 kopii, albo i wiecej?
  • Przekonac telewizje do emisji filmu.
  • Rozpowszechnic Dr Psa w glównych miastach Chin.
  • W Pekinie już umieściliśmy billboard o następującej treści: „Psy i koty to najlepsi przyjaciele człowieka, potrzebują naszej miłości i szacunku”, i miłośnicy zwierząt kontaktują się z nami po zobaczeniu billboardu. Dzięki funduszom, we wszystkich dużych miastach Chin, możemy umieścić billboardy, mówiące o pięknie i wspaniałości zwierzęcych towarzyszy.
  • Rozpoczęliśmy już współpracę z firmą Publicis w Hongkongu, która nagrywa dla nas spoty telewizyjne i składa drukowane reklamy za darmo. Teraz potrzebujemy funduszy, aby emitować te spoty w chińskiej telewizji i wydrukować reklamy w chińskich magazynach.
Potrzebujemy funduszy, aby rozpowszechnić nasze przesłanie tak bardzo, jak to możliwe, aby stać się wspólnym głosem dla ludzi, którzy ujrzą psy i koty w nowym świetle. Im więcej pomocy uzyskamy, tym więcej możemy zrobić, tym wcześniej psy i koty będą widziane jako nasi najlepsi przyjaciele i pomocnicy, a nie jako jedzenie – a potworne okrucieństwo będzie należało do przeszłości!...

Porada dla Twojego obszaru językowego

Większość naszych artykułów jest napisana w języku holenderskim. Zapraszamy do eksploracji holenderskiego mapy witryny i korzystania z funkcji tłumaczenia w Google Translate. W ten sposób będziesz mógł przeczytać naszą wiadomość na temat praw zwierząt, sprzeciwów wobec intensywnej hodowli zwierząt i innych tematów w Twoim własnym języku.

Oto adres URL, który tłumaczy mapę witryny dla Ciebie.
https://animalfreedom-org.translate.goog/paginas/zoeken/sitemap.html.


logoAnimal Freedom Foundation.

Autor .

Oświadczenie o ochronie prywatności.

Wróć na górę